Pozostawił ślad, który nie
zostanie zatarty
JE ks. abp Stanisław
Wielgus, rektor Katolickiego Uniwersytetu
Lubelskiego w latach 1989-1998
Odszedł na spotkanie z
Panem Ojciec Profesor Mieczysław Albert
Krąpiec. Kim był?
- W moim przekonaniu, i bardzo wielu ludzi
rozeznanych w sytuacji naukowej współczesnej
Polski, mogę stwierdzić, że to był
najwybitniejszy intelektualista,
najwybitniejszy myśliciel polski w drugiej
połowie XX i początku XXI wieku. To przecież
twórca słynnej Lubelskiej Szkoły
Filozoficznej, którą stworzył wraz z Karolem
Wojtyłą, późniejszym Ojcem Świętym Janem
Pawłem II, wraz z ks. prof. Stanisławem
Kamińskim, z ks. prof. Marianem Kurdziałkiem,
z s. Zofią Zdybicką, z prof. Jerzym
Kalinowskim, z prof. Stefanem Swieżawskim. Oni
byli twórcami polskiej Lubelskiej Szkoły
Filozoficznej, gdzie uprawiali myśl
tomistyczną, ale w myśl współczesnej
filozofii, współczesnych dokonań nauk
przyrodniczych, matematycznych,
humanistycznych. Śmierć o. Alberta Krąpca to
wielka strata dla Katolickiego Uniwersytetu
Lubelskiego, ale także dla polskiej filozofii,
dla polskiej nauki.
Jak wspomina Ekscelencja
Ojca Krąpca jako człowieka?
- Wspominam go jako wspaniałego człowieka,
miłośnika prawdy. To był jeden z moich
profesorów, były wieloletni rektor, który z
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego uczynił
uczelnię powszechnie znaną w świecie, cieszącą
się wielkim prestiżem. Przecież gdyby nie
mądre kierowanie KUL-em w czasie komunizmu, ta
katolicka uczelnia by nie przetrwała. Chciano
zniszczyć KUL, nakładano podatki, zabierano
nieruchomości... Trzeba było wielkiej
mądrości, aby temu podołać i obronić uczelnię.
Wielokrotnie byłem w kontakcie z Księdzem
Rektorem, najpierw jako student, potem jako
profesor wydziału teologicznego, potem jeszcze
jako rektor. Wiele razy konsultowałem z nim
różne decyzje, które trzeba było podejmować w
trudnych, bardzo przełomowych czasach lat
osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, gdy
KUL przeżywał niezmierne trudności, kiedy
szalała inflacja, gdy KUL był zagrożony.
Wielokrotnie prosiłem go o radę i nigdy takiej
rady nie odmówił. Zawsze były to rady
właściwe, które się sprawdzały później w
życiu.
Trzeba też podkreślić, że
o. Krąpiec był człowiekiem o niezmiernej
kulturze duchowej, człowiekiem o wiedzy
encyklopedycznej. Ja nie spotkałem człowieka o
tak szerokich zainteresowaniach i tak
szerokiej wiedzy jak o. Krąpiec. Jednocześnie
był pełen humoru. Był kochany, dosłownie
uwielbiany, przez młodzież studencką,
zwłaszcza przez tych studentów, którzy
chodzili na jego seminarium, a były to liczne
grupy. Jednocześnie zapamiętamy go jako
człowieka naprawdę nowoczesnego, w tym sensie,
że myślącego kategoriami współczesnego
człowieka, a jednocześnie człowieka
bezkompromisowego. Zawsze wyrażał jasno i
otwarcie swoje poglądy. Jeśli widział jakieś
trudności, problemy natury ideologicznej,
twardo stawał w obronie wartości
chrześcijańskich, w obronie wartości
narodowych. To był wielki Polak! Rzeczywiście
realizował to hasło, które jest w herbie
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego: "Deo et
Patriae" - Bogu i Ojczyźnie. Służył całe swoje
życie Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie. Wychował
wielką liczbę wybitnych naukowców: kilkunastu
profesorów, dziesiątki doktorów... pozostawił
ślad, który nie zostanie zatarty.
A co można powiedzieć o
Ojcu Krąpcu jako o kapłanie?
- To był bardzo gorliwy kapłan, rozmodlony,
chociaż tego nie manifestował. Z wielu rozmów,
które z nim przeprowadziłem, jednoznacznie
wynikało, że we Mszy św., w modlitwie szukał
oparcia, wtedy kiedy przeżywał trudne chwile.
Bo każdy ma w swoim życiu rozmaite problemy.
On zawsze polecał je Bożemu Miłosierdziu.
Sercu Jezusowemu, które jest patronem
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, polecał
naszą uczelnię, studentów i profesorów. To był
wierny Kościołowi kapłan, zaprzyjaźniony
zresztą z Janem Pawłem II, z którym był w
stałym kontakcie, aż do odejścia Ojca Świętego
do Domu Ojca. Pozostawił olbrzymi dorobek
naukowy, z jego inicjatywy została opracowana,
bo już się kończy jej wydawanie, Powszechna
Encyklopedia Filozofii. To jest dzieło, które
na dziesiątki lat, a może i na dłużej,
zostanie w skarbcu naszej kultury narodowej.
Czujemy się osieroceni, ale i wdzięczni za to
wielkie dobro, jakie nam zostawił.
Dziękuję za rozmowę.
Sławomir Jagodziński
Szermierz narodowej sprawy
Ks. kard. prof. dr hab.
Stanisław Nagy SCJ
Kościół w Polsce poprzez
tę śmierć poniósł ogromną stratę...
- Kościół poniósł i ponosi ogromną,
niezastąpioną stratę. Można w tej chwili mówić
o tytułach, nagrodach, odznaczeniach, którymi
za życia był honorowany o. prof. Mieczysław
Krąpiec, już one sygnalizują jego niezwykłą
osobowość. Odszedł człowiek, który był bardzo
ważną cząstką historii Kościoła w Polsce na
przestrzeni ostatniego ponadpółwiecza. Od
samego początku swojego życia i działalności
odznaczał się nieprzeciętnością. Z czasem, i
nie będzie to zbyt mocne słowo, jego
działalność zaczęła przybierać wymiary
geniuszu. Jego śmierć jest ogromną stratą dla
Kościoła, dla Narodu Polskiego.
Księże Kardynale, w czym
objawiała się wielkość Ojca Mieczysława
Alberta Krąpca?
- Z całym Kościołem dzielił się swoją głęboką
myślą filozoficznego systemu tomistycznego.
Był wielkim budowniczym szkoły myślenia
filozoficznego i katolickiego, podejmował i
zrealizował z sukcesem to niezwykle trudne
zadanie. Nie tylko był twórcą Lubelskiej
Szkoły Filozofii Klasycznej, ale stworzył
także przeniknięte nią środowisko. Był
człowiekiem, który błyszczał, nie tylko
intelektem, ale całą swoją osobowością. Jego
zasługi uprawniają nas, aby nazywać go Wielkim
Mistrzem Lubelskiej Szkoły Filozoficznej. Do
niej należał także Jan Paweł II oraz ich
wielcy koledzy: ks. prof. dr Stanisław
Kamiński, ks. prof. dr hab. Marian Kurdziałek.
To oni byli kowalami wielkiej szkoły
lubelskiej filozofii tomistycznej. Ojciec
Mieczysław potrafił fascynować ludzi swoją
myślą filozoficzną, która była wynikiem jego
długoletniej refleksji i intensywnej pracy.
Nieprędko powstanie ktoś taki, kto będzie
umiał tak jak on promieniować i świadczyć
życiem o zgłębianej przez siebie katolickiej
filozofii.
Bardzo bliskie więzi
łączyły o. Mieczysława Krąpca z ks. kard.
Karolem Wojtyłą, a późniejszym Papieżem. Czy
mógłby Ksiądz Kardynał zatrzymać się przy tym
znaczącym wątku?
- Jak już wspomniałem, o. Krąpiec był kowalem
i twórcą Lubelskiej Szkoły Filozoficznej. Z
wielką miłością, radością, satysfakcją
poprosił ks. Karola Wojtyłę do współpracy.
Razem wykuwali gmach polskiej filozofii
tomistycznej. Z tego tytułu zrodziła się
między nimi wielka przyjaźń, którą mogłem
także i ja obserwować. W braterski i
autentyczny sposób zwracali się do siebie po
imieniu: Karolu, Mieczysławie. Był jednym z
największych przyjaciół ks. Karola Wojtyły, a
później Ojca Świętego. Jan Paweł II bardzo go
szanował i cenił. Obaj byli genialnymi
filozofami. Jeżeli ktokolwiek mógłby
konkurować z o. Krąpcem w dziedzinie myślenia
filozoficznego ze względu na oryginalność
myśli, to byłby to właśnie ks. kard. Karola
Wojtyła - Jan Paweł II. Jestem przekonany, że
gdyby żył, razem z nami ubolewałby nad
śmiercią o. Mieczysława Alberta Krąpca.
Jan Paweł II zawsze z czcią, szacunkiem,
podziwem mówił o ogromnej pracy o. Krąpca.
Rzeczywiście to był gigant pracy, twórczości.
Kościół Polski i myśl
filozoficzna polska przeżywają wielką
żałobę...
- Trwać ona będzie jeszcze bardzo długo.
Nasuwają się bolesne i przerażające myśli, że
w skali myślenia filozoficznego, katolickiego
w Polsce, nie ma obecnie jego następcy. Ojciec
Krąpiec zapisał się w historii jako gorący
patriota, szermierz narodowej sprawy, w
wydaniu jak najbardziej autentycznym. Był
żarliwym obrońcą Kościoła i Prawdy, o którą
nieustannie walczył.
Śmierć o. Mieczysława Alberta Krąpca to
strata dla Kościoła, nauki, kultury. Co
jeszcze świadczy o jego wyjątkowości?
- To był człowiek absolutnie wszechstronny,
odznaczał się głębią osobowości, myśli. Zawsze
na sercu leżały mu losy Kościoła i Ojczyzny.
Stał w obronie Prawdy i wartości
chrześcijańskich. Angażował się w obronę
Kościoła, bronił go przed prądami
zmierzającymi do laicyzacji, liberalizacji.
Także w obronie wielkości Kościoła był kimś
nieprzeciętnym. Swoje patriotyczne wychowanie
wyniósł zapewne z domu rodzinnego. Kochał
Polskę. Chcę zaznaczyć, że to, co tutaj
zostało powiedziane, było pierwszą refleksją
na informację o śmierci tego wielkiego
człowieka. Jest jedynie sygnałem do tego, aby
o Ojcu Mieczysławie Albercie Krąpcu mówić i
myśleć. Refleksja nad jego życiem,
osobowością, dziełem będzie służyć Kościołowi
i Narodowi Polskiemu.
Bóg zapłać za rozmowę.
Małgorzata Bochenek
Wspierał i bronił Radio
Maryja
Prof. dr hab. Krystyna
Czuba, medioznawca z UKSW i WSKSiM w Toruniu
Ojca Profesora poznałam
przez prof. Piotra Jaroszyńskiego. Szybko dał
się namówić do pomocy w ciężkim czasie dla
Radia Maryja. Miał odwagę stawiać wysoko
poprzeczkę i nie bać się sytuacji trudnych.
Zdecydował się mówić do słuchaczy Radia, mimo
że nie było ono poprawne politycznie. Głoszono
przecież, że Radio Maryja jest dla osób
nieprzygotowanych intelektualnie, ale to go
nie zrażało. Zdecydował się wesprzeć Radio
swoim autorytetem. Zyskał przez to szerokie
audytorium wśród słuchaczy. Swoimi
filozoficznymi przemyśleniami wspierał w
intelektualnym wymiarze to katolickie medium w
czasie, gdy różnym pseudointelektualistom
nawet do głowy nie przyszło, żeby z Radiem
mieć coś wspólnego. Ojciec Profesor nie szukał
zaszczytów, ale prawdy, człowieka, któremu
należy pomóc.
Jako członek Rady
Programowej Radia Maryja miałam zaszczyt dwa
razy zostać przyjęta razem z Ojcem Profesorem
Mieczysławem Krąpcem, prof. Piotrem
Jaroszyńskim i Janem Marią Jackowskim na
audiencji u Ojca Świętego. Uczestniczyliśmy
najpierw we Mszy św. w prywatnej kaplicy
papieskiej, a potem spotykaliśmy się na
prywatnej rozmowie, m.in. na temat Radia.
Zauważyłam, że Ojciec Święty rozmawiał z Ojcem
Krąpcem jak z kolegą, z którym ma sobie wiele
do powiedzenia w sprawach nauki, filozofii,
KUL, autonomii nauki. Traktował go jak równego
sobie intelektualnie. Co przyciągnęło Ojca
Profesora do Radia Maryja? Myślę, że zobaczył,
iż Radio poszukuje ewangelicznej prawdy,
wychodzi naprzeciw wszystkim ludziom i ich
potrzebom, nie ograniczając się do jednej
grupy. Radio potrzebowało wtedy autorytetów,
ludzi do współpracy, zyskało najwybitniejszy
autorytet w osobie Ojca Profesora. Być przy
Ojcu Krąpcu oznaczało wielki zaszczyt. Przez
kilka lat głosił co tydzień felietony na
antenie Radia, które miały charakter refleksji
filozoficznej i społecznej, dotykającej
aktualiów. Uczestniczył też w konferencjach,
sympozjach organizowanych przez Radio Maryja,
w spotkaniach, m.in. z prof. Bernardem
Nathansonem. Radio było i jest otwarte na
Katolicki Uniwersytet Lubelski, na Lubelską
Szkołę Filozofii, która do tej pory ma swoje
miejsce w Radiu i Wyższej Szkole Kultury
Społecznej i Medialnej, gdzie wykłada wielu
profesorów i doktorów KUL.
not. MR
Dziękujemy Panu
Bogu i Matce Najświętszej za wielkiego
człowieka, kapłana, dominikanina, uczonego,
profesora, obrońcę i niezmordowanego świadka
Prawdy i dobra.
o. Tadeusz Rydzyk CSsR,
dyrektor Radia Maryja
Przez wiele lat honorowego
przewodniczącego Rady Programowej Radia
Maryja, prelegenta wykładającego w czasie
różnych wydarzeń w WSKSiM, ciągle służącego
swą radą, zachętą i obroną.
Wierzymy w świętych
obcowanie i życie wieczne. Modlimy się za śp.
Ojca Mieczysława Alberta Marię Krąpca i
mówimy: do zobaczenia w Domu Ojca. W imieniu
Sióstr Nazaretanek, ojców i świeckich
współpracowników
Człowiek wielkiego
zaangażowania
Siostra prof. Zofia
Zdybicka SJK
Ogromny jest nasz ból z
powodu wielkiej straty, którą ponosi nasz
uniwersytet, którą ponoszą Polska i polski
Kościół. Ojciec Profesor M. A. Krąpiec był
wielkim myślicielem o niezwykłych dokonaniach.
Znałam Ojca 52 lata. W 1956 roku przyszłam na
studia, a jeszcze wcześniej czytałam jego
teksty, które pisał w "Znaku". Chciałam
studiować teologię, ale wówczas jeszcze nie
było takiej możliwości - widocznie Pan Bóg
chciał, żebym studiowała filozofię. Na
wykładzie zobaczyłam go, jak młody,
energiczny, wszedł na katedrę, bardzo
interesująco mówił, wszyscy byli zasłuchani -
i wyszedł jak burza. I potem ciągle
spotykaliśmy się, jak to na uniwersytecie. To
dla nas wielka strata...
Był aktywny do końca: nie
miał starości, nie miał emerytury, chociaż
umarł w 87. roku życia. Warto podkreślić, że
zawsze był wierny uniwersytetowi - kierowano
do niego nieraz prośby, żeby podjął wykłady na
innych uczelniach: nigdy tego nie zrobił. Był
wierny aż do końca. Ojciec Profesor Krąpiec
miał bardzo bogatą i ciekawą osobowość. Był
wybitnie uzdolniony, twórczy, miał niebywałą
pamięć. Cytował po grecku, po łacinie całe
wyjątki czy to z poezji greckiej, czy z Pisma
Świętego. Był bardzo otwarty na ludzi,
serdeczny, pełen humoru. Emanowały z niego tak
dobre emocje, że umiał gromadzić wokół siebie
ludzi - tak przecież zgromadził środowisko
naukowe, był inspiratorem i głównym twórcą
Lubelskiej Szkoły Filozoficznej. Był też
serdeczny dla studentów. Przedmiot, który
wykładał - filozofia, metafizyka - jest
trudny, ale egzaminator był bardzo ludzki i
bardzo dobry. To się stało już nawet
przysłowiowe, jak to podpowiadał studentom i
zawsze dobre stopnie stawiał. Był człowiekiem
zdolnym, ale bardzo pracowitym, bardzo
zaangażowanym, odpowiedzialnym i wykazywał
postawę służby. Poza tym to był wielki,
głęboki myśliciel, trzymający się prawdy,
poszukujący prawdy, nie jakichś ideologii czy
wyobrażeń. To był taki pełny człowiek,
niestrudzony w myśleniu, działaniu,
organizowaniu, w pracy. Był też doskonale
wykształcony: skończył klasyczne gimnazjum,
jeszcze starego typu, znał świetnie łacinę,
grekę, teksty łacińskie. Nie było w Polsce
lepszego znawcy Arystotelesa, świętego Tomasza
z Akwinu, ich komentatorów - ale był też
otwarty na współczesną myśl i do niej się
odwoływał: zawsze chodziło o prawdę o
rzeczywistości. Był też człowiekiem czynu, bo
umiał łączyć funkcję rektora z pracą naukową:
przez trzynaście lat wracał z uniwersytetu i
jeszcze siadał i pisał, niemal bez odpoczynku
- był bardzo aktywny.
not. MCh
Zasługi Ojca Profesora są
nie do przecenienia
Prof. dr hab. Józef
Franciszek Fert, prorektor KUL ds. dydaktyki i
wychowania
Z Ojcem Profesorem
zetknąłem się po raz pierwszy w 1964 r., na
pierwszym roku studiów - słuchałem jego
wykładów z metafizyki. Pamiętam go jako
niezwykle energicznego, dowcipnego człowieka.
Przychodził w swoim białym habicie, z
zakasanymi rękawami, gestykulował, żywo się
przechadzał po sali. To, co mówił, było pełne
ognia i głębokiego wewnętrznego przekonania o
prawdzie. Tak go pamiętam, jak dziś - i taki
był zawsze: bardzo dynamiczny, ze znakomitymi
pomysłami, dowcipny. I dodałbym jeszcze, że z
wielkim upodobaniem słuchałem akcentu
wschodniego w jego języku - bardzo wyraźnego
akcentu kresowego jego polszczyzny;
polszczyzny bardzo barwnej, niekiedy nawet
rubasznej.
Niejeden raz spotykaliśmy
się na ulicach Lublina, ja zawsze nisko mu się
kłaniałem, mówiąc do niego: "Witam gwiazdę
Lublina i kraju". Bo taką gwiazdą prawdziwą
był: zarówno jako człowiek, jak i uczony,
doceniony na całym świecie, odnowiciel studiów
metafizycznych i tomizmu, człowiek głębokiej i
wszechstronnej wiedzy, ogromnej pracowitości -
jego dzieła liczą setki książek i ważnych
artykułów.
Kolejnym wielkim powodem do
dumy z życia Księdza Krąpca jest to, co zrobił
dla uniwersytetu: przejął go w bardzo trudnych
czasach - niemal całkowitej jego likwidacji.
Podczas moich studiów było już tylko 1500
studentów, polikwidowano wiele kierunków i
katedr. Kiedy Ojciec Krąpiec wraz z profesorem
Stefanem Sawickim przejęli władzę, rządzili
trzynaście lat - to też o czymś świadczy -
wielokrotnie byli wybierani powtórnie na to
stanowisko i tworzyli znakomity tandem,
przywracając wiele z utraconych kierunków.
Powstały nowe wydziały, nowe katedry - np.
podzielił się Wydział Filozofii
Chrześcijańskiej i powstał Wydział Nauk
Społecznych, powstał Wydział Filozofii, a w
następnym jeszcze etapie powstał Wydział
Matematyczno-Przyrodniczy, a więc był stały
rozwój. Powstały nowe zakłady
międzywydziałowe, takie chociażby jak
Międzywydziałowy Zakład Badań nad Twórczością
Cypriana Norwida, który w rankingach
ogólnopolskich zajmuje wysokie, piąte miejsce:
malutki zakład ogromnie wysoko zaszedł. Ale
najważniejsze jest stworzenie czegoś
wyjątkowego, co się zdarza bardzo niewielu
ludziom - mianowicie szkoły naukowej.
Ojciec Krąpiec był
autentycznym przywódcą Lubelskiej Szkoły
Filozoficznej, w której były też takie
nazwiska, jak Stanisław Kamiński, Antoni
Stępień i wielu innych. Byli blisko ze sobą z
Ojcem Świętym Janem Pawłem II: łączyły ich
zainteresowania, pasje naukowe, poznawcze,
przyjaźnili się - to jakby kolejny element tej
sylwetki. I jeszcze coś chcę koniecznie
powiedzieć, mianowicie od czasów pełnienia
przez Ojca Krąpca funkcji rektora uniwersytetu
rozpoczęła się jego rozbudowa. Pamiętam, że
uniwersytet właściwie się rozsypywał - to są
przecież stare gmachy podominikańskie. (To też
jest symboliczne: KUL mieści się w dawnym
klasztorze dominikańskim). Otóż Ojciec Krąpiec
i Stefan Sawicki rozpoczęli odbudowę i
rozbudowę uniwersytetu, który - warto to
podkreślić - z 1500 studentów (kiedy ja
zacząłem studia w 1964 r.) zwiększył ich
liczbę do ponad 20 tysięcy. On właściwie
tchnął nowego ducha i nowe życie w ten
zamierający uniwersytet. Od jego czasów
zaczęły się te niełatwe, ale dynamiczne i
piękne dni KUL, rozrost ilościowy i jakościowy
na wszystkich polach, a także terytorialny, bo
przecież mamy i poza Lublinem swoje wydziały
zamiejscowe. Nie do przecenienia są więc
zasługi Ojca Krąpca dla naszego uniwersytetu.
not. MCh
Był ucieleśnieniem
polskości
Prof. Henryk Kiereś,
kierownik Katedry Filozofii Sztuki KUL
Jaki był wkład Ojca
Profesora Alberta Mieczysława Krąpca w kulturę
polską?
- Ojciec Krąpiec przede wszystkim przyczynił
się do odrodzenia kultury polskiej. Był zawsze
jej świadkiem i spadkobiercą, wdzięcznym za
to, że jest właśnie taka, a nie inna. Ponadto
dostrzegał, że kultura polska narodziła się w
łonie cywilizacji łacińskiej, a więc tej,
która zbudowała Europę. Można powiedzieć, że
kultura polska jest dziś ostatnią
depozytariuszką tej cywilizacji i resztki
kultury europejskiej, tej wysokiej,
klasycznej, jeszcze gdzieniegdzie żyją,
dominuje jednak kultura, którą niesie rynsztok
liberalizmu. Myślę, że Ojciec Krąpiec odsłonił
nowe perspektywy refleksji nad kulturą. To
jest jego oryginalny wkład do myśli świętego
Tomasza, można powiedzieć ponadpartykularny, a
więc dotyczący kultury ludzkiej jako kultury.
Kontynuując jego antropologię, określił ją
jako racjonalizację natury i wyróżnił w niej
cztery działy, takie jak: nauka, moralność,
sztuka i religia. Pokazał, że są one
dziedzinami aktywności ludzkiej i że kultura
to harmonijna współpraca tych wszystkich
porządków. Wskazał na to, że kultura
ostatecznie mieszka w człowieku, że jest ona
jakością bytu ludzkiego, sposobem istnienia
człowieka. I to jest wkład, który należy
podjąć i rozwijać, bo to jest nasza tradycja.
Jeśli od niej odejdziemy, to nic nam nie
pozostanie.
A Czym była polskość dla
Ojca Profesora?
- Odpowiem krótko: Ojciec Krąpiec był
polskością, można powiedzieć, że był jej
adekwatnym ucieleśnieniem, osobowym wzorem.
Sam określał mentalność polską jako
emocjonalną racjonalność. I myślę, że te dwa
wątki, na które wskazał, jakoś
charakteryzowały jego osobowość. Osobowość
niezwykle bogatą, już nie tylko renesansową,
ale wyrastającą poza to określenie renesansowe
jako omnibusa. Pochodził z Kresów, dużo
widział w życiu, dużo doświadczył - przeżył
przecież szmat czasu - i właśnie z tej
perspektywy potrafił docenić, czym jest ta
polskość tak dzisiaj pogardzana.
enie czegoś wyjątkowego, co
się zdarza bardzo niewielu ludziom -
mianowicie szkoły naukowej. Ojciec Krąpiec był
autentycznym przywódcą Lubelskiej Szkoły
Filozoficznej, w której były też takie
nazwiska, jak Stanisław Kamiński, Antoni
Stępień i wielu innych. Byli blisko ze sobą z
Ojcem Świętym Janem Pawłem II: łączyły ich
zainteresowania, pasje naukowe, poznawcze,
przyjaźnili się - to jakby kolejny element tej
sylwetki. I jeszcze coś chcę koniecznie
powiedzieć, mianowicie od czasów pełnienia
przez Ojca Krąpca funkcji rektora uniwersytetu
rozpoczęła się jego rozbudowa. Pamiętam, że
uniwersytet właściwie się rozsypywał - to są
przecież stare gmachy podominikańskie. (To też
jest symboliczne: KUL mieści się w dawnym
klasztorze dominikańskim). Otóż Ojciec Krąpiec
i Stefan Sawicki rozpoczęli odbudowę i
rozbudowę uniwersytetu, który - warto to
podkreślić - z 1500 studentów (kiedy ja
zacząłem studia w 1964 r.) zwiększył ich
liczbę do ponad 20 tysięcy. On właściwie
tchnął nowego ducha i nowe życie w ten
zamierający uniwersytet. Od jego czasów
zaczęły się te niełatwe, ale dynamiczne i
piękne dni KUL, rozrost ilościowy i jakościowy
na wszystkich polach, a także terytorialny, bo
przecież mamy i poza Lublinem swoje wydziały
zamiejscowe. Nie do przecenienia są więc
zasługi Ojca Krąpca dla naszego uniwersytetu.
Czyli można powiedzieć,
że słowa "Bóg, Honor, Ojczyzna" w nauczaniu,
pracy naukowej i postawie życia Ojca Krąpca
stanowiły wyraźny drogowskaz?
- Tak, bez wątpienia. To było jego credo i to
credo realizował z ogromną pasją. Był przy tym
człowiekiem w całej rozciągłości - od bardzo
poważnych debat i dysput do humoru, takiego
ciepłego, serdecznego, który pokazuje to jego
drugie oblicze.
Jak Pan Profesor wspomina swego
nauczyciela?
- Cóż może powiedzieć uczeń po stracie
mistrza, a w takiej sytuacji jesteśmy wszyscy,
bo wszyscy profesorowie filozofii na
Katolickim Uniwersytecie Lubelskim - i nie
tylko - są dłużnikami Ojca Krąpca. Są jego
uczniami bezpośrednimi czy pośrednimi, ale
przede wszystkim wielkimi dłużnikami. Cóż więc
może powiedzieć uczeń po stracie mistrza?
Podjąć jego dzieło i jakoś na miarę własnych
skromnych możliwości dzieło to jeśli nie
rozwijać, to przynajmniej zachować. Strata
osoby jest zawsze bolesna, ale trzeba pamiętać
o tym, że Ojciec żył dla swojej pracy, żył dla
filozofii, żył dla kultury polskiej i wskazał,
że jest to cel naszego życia.
Niezmiernie wymowny jest także fakt, że
znaleziono go przy biurku, a więc do końca
poświęcał się pracy...
- Tak, do końca pracował, do końca był sobą.
Dziękuję za rozmowę.
Piotr Czartoryski-Sziler
Obrońca polskiej kultury
przed komunizmem
Prof. Piotr Jaroszyński,
kierownik Katedry Filozofii Kultury KUL
Świętej pamięci Ojciec
Mieczysław Albert Krąpiec należał do
pokolenia, które urodziło się tuż po
odzyskaniu wymarzonej niepodległości, a w rok
po odparciu hord bolszewickich (1921). Rodzina
jego mieszkała od pokoleń na Podolu, w
niewielkiej miejscowości (Berezowica Mała),
ale tuż obok był słynny Zbaraż i promieniujący
kulturą Tarnopol. Jego tata był ostatnim
marszałkiem okolicznej szlachty, choć dla
żartów, w czasach panowania ideologii
marksistowskiej, Ojciec Profesor lubił mówić,
że ma pochodzenie "chłopsko-babskie". W
Tarnopolu Ojciec Profesor pobierał nauki w
słynnym gimnazjum klasycznym. Siedział w tej
samej ławce, którą przed laty zajmował wielki
znawca kultury i literatury polskiej
Aleksander Brückner. Nauczyciel nieraz mu
przypominał: "Pamiętaj Mietek, kto tu
siedział". A jakiż to był poziom! W ciągu 8
lat tygodniowo 10 godzin łaciny, 6 godzin
greki, a więc źródłowy kontakt z arcydziełami
kultury zachodniej, całe fragmenty Homera,
Wergiliusza Ojciec cytował przy różnych
okazjach z pamięci. A cóż mówić o poznawaniu
historii i literatury polskiej, przekazywanej
z miłością i pietyzmem przez nauczycieli, dla
których odzyskanie młodzieży dla niepodległej
Polski było najważniejszym celem.
Ale przyszła wojna,
większość kolegów z ławy szkolnej została
wymordowana albo przez Sowietów, albo przez
Niemców. I wtedy rodzi się to poczucie jeszcze
większej odpowiedzialności za Polskę u tych,
którzy przetrwali. Tyle że zamiast
niepodległości nad Polską rozciągnięto żelazną
kurtynę, stop największych antypolskich
ideologii: bolszewizmu i komunizmu. Jak temu
nie ulec? Jak ocalić Naród? Więc znowu, jak w
czasie rozbiorów, trzeba było ratować przede
wszystkim kulturę, bo to ona decyduje o
tożsamości i świadomości Narodu.
Ojciec Profesor, który tuż po ukończeniu
gimnazjum wstąpił do dominikanów (1939),
odkrył swoją wielką pasję, była nią filozofia.
Choć dla wielu z nas filozofia wydaje się
czymś abstrakcyjnym i bezużytecznym, to
okazało się, że właśnie po wojnie filozofia
pod postacią ideologii marksistowskiej była
głównym motorem nakręcającym proces
zniewalania Polaków. I aby tę truciznę
rozpoznać, konieczna była znajomość filozofii,
i to w jej źródłowym rozumieniu, jako miłość
prawdy. A trucizna marksizmu przenikała do
całej polskiej humanistyki, nie tylko do
polityki czy ekonomii, ale również do
historii, sztuki, literatury i oczywiście
filozofii. I tak krok po kroku pętano naszą
inteligencję, która czy to z własnej słabości,
czy z braku porządnego wykształcenia poddawała
się reżymowi, zapominając, że jej zadaniem
jest obrona suwerenności narodowego ducha
przez kulturę. Ojciec Profesor Mieczysław
Albert Krąpiec do końca swoich dni i długiego,
choć zawsze zbyt krótkiego życia, nie widział
innego sensu swej pracy niż służba Narodowi
Polskiemu. Tę służbę postrzegał w perspektywie
całych naszych dziejów, jako obronę
cywilizacji chrześcijańskiej, przed
zagrożeniami, które różnymi falami płynęły nie
tylko ze Wschodu, ale i z Zachodu. Uważał, że
tej cywilizacji musimy pozostać wierni, bo
tylko w niej człowiek zdolny jest ocalić
własną godność. Tak też postrzegał sens
istnienia Polski dziś, by w Europie, zalewanej
kulturowym barbarzyństwem i totalitarnymi
ideologiami, ocalić ludzką godność poprzez
wierność Prawdzie i Chrystusowi.
Umiał bronić swoich
poglądów
Ks. abp Bolesław Pylak z
Lublina
Żegnamy go z żalem. Jego
odejście to ogromna strata dla Kościoła,
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, dla
filozofii, zakonu dominikanów i - co warto
podkreślić - dla naszego Narodu. Swoje lata
przeżył i życie wykorzystał maksymalnie dla
chwały Bożej i dobra człowieka. Bardzo wiele
dokonał w filozofii, zwłaszcza dla odrodzonego
tomizmu egzystencjalnego. To przecież jeden z
głównych twórców Lubelskiej Szkoły
Filozoficznej, myśliciel najwyższej próby,
mistrz, który wychował całe pokolenie
filozofów.
Był prawdziwym autorytetem
nie tylko dla lubelskiego środowiska naukowego
i kościelnego, ale w skali całego kraju. Jego
głos zawsze był uważnie słuchany, a to, co
mówił, miało wielką wartość. Jak to się
potocznie mówi - "to był ktoś". Przyznawali to
wszyscy, którzy się z nim zetknęli. Miał
zdecydowane poglądy, umiał je głosić i miał
odwagę otwarcie stawać w ich obronie w razie
potrzeby. Jego zasługi dla KUL są wręcz nie do
przecenienia. Włożył bardzo wiele pracy i
serca w rozwój tej uczelni. Był rektorem w
czasach komunizmu. W tamtym czasie ta funkcja
była bardzo trudna. On jakoś potrafił z tych
skomplikowanych sytuacji wychodzić obronną
ręką i z pożytkiem dla sprawy Bożej. To nie
było wynikiem jakiejś szczególnej dyplomacji
czy zmysłu politycznego, ale wyrastało z
samego ducha chrześcijańskiego. Był duchownym
niezwykle konsekwentnym i to ujawniało się w
jego pracy. Działał z pełnym przekonaniem, że
służy sprawie Bożej, ludzkiej i naszego
Narodu. Myślę, że to dodawało mu sił w
ciężkich dla KUL czasach PRL, a także
pozwoliło na tak długie i twórcze życie. Nawet
gdy przeszedł na emeryturę, pozostał niezwykle
aktywny i twórczy. Wiecznie zapracowany,
ostatnie lata spędził głównie nad Encyklopedią
Filozoficzną, która był jego "dzieckiem". Nad
tym dziełem umarł.
Ubolewam, że odszedł. To
mój rówieśnik. Trzy miesiące starszy.
Przeszedł do Domu Ojca Niebieskiego, a tam
jest miejsc wiele. Modlę się za niego.
not. AK
Filozof wierny
rzeczywistości
Ks. bp prof. dr hab.
Ignacy Dec, ordynariusz świdnicki
Wszyscy ogromnie żałujemy i
jesteśmy bardzo wzruszeni śmiercią Ojca
Profesora Mieczysława Alberta Krąpca. Z jego
odejściem tracimy wielkiego i zasłużonego
człowieka dla polskiej kultury, polskiej
filozofii i polskiego Kościoła.
Ojciec Krąpiec był przedstawicielem tomizmu
egzystencjalnego, który uwydatnia rolę
istnienia w bycie. Ten kierunek tomizmu jest
kierunkiem realistycznym i zwraca uwagę na
rzeczywistość. Stąd Ojciec Krąpiec był
nazywany filozofem wiernym rzeczywistości.
Zawsze fascynowała go rzeczywistość i prawda o
rzeczywistości. Właśnie na kanwie pytania o
rzeczywistość Ojciec Krąpiec w młodości podjął
pracę nad odpowiedzią na pytanie, czym jest
"być", czym jest rzeczywistość. Te pytania
były na początku i po odpowiedzi na nie
kontynuował swoje badania filozoficzne nad
takimi tematami jak: człowiek, świat, kosmos,
poznanie, kultura, sztuka, religia, a nawet
polityka.
Ojciec Krąpiec wraz z
profesorem Stefanem Swieżawskim, a potem z
księdzem kardynałem Karolem Wojtyłą i innymi
jest twórcą Lubelskiej Szkoły Filozoficznej.
To jest szkoła myślenia realistycznego.
Pamiętam, jak na wykładach Ojciec Krapiec
ciągle uczył, żeby uprawiać filozofię bytu
realnego. Filozofia ma się zająć
rzeczywistością, a nie ideami czy pojęciami.
Współczesne filozofie są bardzo nasiąknięte
ideologią; marksizm, wszystkie pozytywizmy,
fenomenologia - to filozofie, które zajmują
się pojęciami, ideami. Są nierealistyczne, nie
mają styczności z tym, co jest, tylko ze
światem wymyślonym. Ojciec był takim stróżem
rzeczywistości, to go wyróżniało. Podobnie jak
szerokie spojrzenie na dzieje naszego Narodu,
naszą kulturę i wszystkie domeny życia
społecznego. Dzieło, które Ojciec stworzył,
jest nie do przeceniania, a on sam pozostanie
w naszej historii najnowszej jako wybitny
filozof, wizjoner, który zostawia polskiej
kulturze i nauce wielkie dziedzictwo. Pisałem
u Ojca wszystkie swoje prace dyplomowe -
magisterską i doktorską. W konsultacji z nim
zrobiłem też pracę habilitacyjną. Osobiście
bardzo wiele mu zawdzięczam i traktuję go jak
mojego mistrza w formacji filozoficznej.
Jestem jego uczniem. czywiście, Powszechna
Encyklopedia Filozofii, która była jego
inicjatywą, to był taki testament, który pisał
przez ostatnie lata. W tym roku właśnie miał
się ukazać ostatni tom, czekał na niego z
wielką nadzieją. Jeszcze wczoraj rozmawialiśmy
na ten temat i dzisiaj [w piątek - przyp.
red.] mieliśmy pracować dalej. Co ciekawe,
Ojciec Profesor zmarł, czytając swoje hasło
"Chrześcijaństwo", które miało być
zamieszczone w suplemencie. Sprawdzał je
wczoraj i przy rozdziale "Nadejście Mesjasza"
zmarł przy biurku, przy pracy. Z perspektywy
teologicznej jest to znak Bożej obecności. To
też jest taki symboliczny znak, że tej pracy,
którą tak głęboko tworzył, którą tak bardzo
żył, do końca pozostał wierny. Ta Encyklopedia
została zresztą ofiarowana Narodowi Polskiemu
na ręce Jana Pawła II. W ten sposób Ojciec
Profesor chciał, aby myśli, pojęcia stawały
się silną podstawą dla kultury polskiej, dla
polskiej filozofii. I na pewno mu się to
udało.
not. GLK
Pozostał w swoich dziełach,
w swojej myśli
Ks.prof. Andrzej
Maryniarczyk, kierownik Zakładu Metafizyki
KUL, najbliższy współpracownik Ojca Profesora
Śmierć Ojca Profesora
Mieczysława Krąpca to niepowetowana strata dla
Kościoła, ale przede wszystkim dla środowiska
lubelskiego, środowiska filozoficznego. Ojciec
Profesor był przecież twórcą Lubelskiej Szkoły
Filozoficznej...
- To jest wielka strata. Każdy człowiek, który
odchodzi, zostawia puste miejsce. Ojciec
Krąpiec odbudowywał Katolicki Uniwersytet
Lubelski w czasach bardzo trudnych. Później
fundował Lubelską Szkołę Filozoficzną,
następnie inicjował Powszechną Encyklopedię
Filozofii. A wszystko po to, by dać polskiemu
Narodowi, polskiej kulturze, polskiemu
Kościołowi oparcie w racjonalnym myśleniu, w
nauce, w poznaniu. Jest to więc na pewno
wielka strata. Z drugiej strony, patrząc z
perspektywy chrześcijańskiej, ale też tej
ludzkiej, mamy nadzieję, że nie odszedł, tylko
pozostał w swoich dziełach, w swojej myśli, w
Lubelskiej Szkole Filozoficznej. Mamy
nadzieję, że w ten sposób pozostał ze swoim
środowiskiem, ale też i z polską kulturą, z
polską szkołą, z polską filozofią.
W ostatnich latach Ojcu
Profesorowi bardzo zależało szczególnie na
Powszechnej Encyklopedii Filozofii. Jak Ksiądz
Profesor myśli, czy Ojciec Krąpiec odszedł do
Domu Ojca z myślą, że wypełnił swoje zadanie?
- Rzeczywiście, Powszechna Encyklopedia
Filozofii, która była jego inicjatywą, to był
taki testament, który pisał przez ostatnie
lata. W tym roku właśnie miał się ukazać
ostatni tom, czekał na niego z wielką
nadzieją. Jeszcze wczoraj rozmawialiśmy na ten
temat i dzisiaj [w piątek - przyp. red.]
mieliśmy pracować dalej. Co ciekawe, Ojciec
Profesor zmarł, czytając swoje hasło
"Chrześcijaństwo", które miało być
zamieszczone w suplemencie. Sprawdzał je
wczoraj i przy rozdziale "Nadejście Mesjasza"
zmarł przy biurku, przy pracy. Z perspektywy
teologicznej jest to znak Bożej obecności. To
też jest taki symboliczny znak, że tej pracy,
którą tak głęboko tworzył, którą tak bardzo
żył, do końca pozostał wierny. Ta Encyklopedia
została zresztą ofiarowana Narodowi Polskiemu
na ręce Jana Pawła II. W ten sposób Ojciec
Profesor chciał, aby myśli, pojęcia stawały
się silną podstawą dla kultury polskiej, dla
polskiej filozofii. I na pewno mu się to
udało.
Ksiądz Profesor był
najbliższym współpracownikiem i uczniem Ojca
Krąpca. Kiedy rozmawiałam z Ojcem, ujmował
swoją bezpośredniością, nie starał się owijać
nic w bawełnę, tylko nazywał rzeczywistość
taką, jaką była, zawsze mówił prawdę.
Jak Ksiądz
Profesor będzie wspominał Ojca Krąpca?
- Rzeczywiście, bardzo się zżyłem z Ojcem
Profesorem, choćby z tej racji, że każdego
dnia, dzień w dzień, przez 10 lat pracowaliśmy
wspólnie nad Powszechną Encyklopedią
Filozofii. Miałem więc okazję nie tylko znać
go z książek czy okazjonalnych spotkań, ale z
codziennego życia. Był to człowiek
autentyczny, nie udawał, gdy coś było nie tak,
umiał to powiedzieć, gdy widział coś
fałszywego, umiał to nazwać. Dla mnie, mogę
powiedzieć, był drugim ojcem. I taki paradoks,
w zeszłym tygodniu pochowałem swojego ojca, a
w tym tygodniu jego...
Dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Cegielska
|